W długiej, leniwej przerwie dwukrotnie odwiedziłam niewielką, polską miejscowość nieopodal Frankfurtu nad Odrą, gdzie studiuje moja siostra. I chociaż bawiłyśmy się świetnie celebrując kolejno Nowy Rok i jej urodziny, o miejscach gdzie można tutaj zjeść powtarzamy już anegdotki. W menu trudno znaleźć coś innego niż mięcho i kluski, a obsługa nie ma oporów by powiedzieć „takie życie”, kiedy nie wyrabia się z realizacją zamówień, lub „a skąd ja mam to wiedzieć?” gdy bardziej lub mniej wnikliwy klient zada pytanie. Po przestudiowaniu wszystkich repertuarów, wybieramy się już zawsze do jednej knajpki gdzie można zjeść chociaż sałatkę i wypić dobrą herbatę.
Po powrocie mogę tylko pomyśleć jak pięknie byłoby gdyby w każdej restauracji znalazł się skrawek bezglutenowej przestrzeni, a w ofercie przystawek zamiast wołowego carpaccio albo panierowanego camembertu widniała choć jedna pozycja z tofu.
Karnawał trwa, a ja znam mnóstwo nie-wegetarian, którzy uwielbiają dobrze przyprawiony ‚serek’ sojowy z aksamitnym dipem. To dziś niedrogi już i banalny w przygotowaniu surowiec, który można odczarować na wiele sposobów. Polecam na wszelkie przyjęcia i codzienną przekąskę.
przystawka dla 2 osób
składniki
tofu i marynata
• 200 g naturalnego tofu
• 3 łyżki sosu sojowego tamari
• 1 łyżeczka musztardy
• 1 łyżeczka soku z cytryny
• 1 ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
• 3 łyżki oleju + do smażenia
sos
• 3 łyżki tahiny
• 5 łyżek wody
• 1 łyżeczka musztardy
• 2 łyżeczki syropu z agawy
• pestki granata
wykonanie
Składniki na marynatę dokładnie połącz. Tofu pokrój w plastry i polej marynatą. Odstaw na minimum 15 minut.
Przygotuj sos: wymieszaj wszystkie składniki. Jeżeli używasz bardzo gęstej pasty sezamowej dodaj więcej wody.
Na patelni rozgrzej niewielką ilość oleju i zrumień na nim tofu. Odsącz na ręczniku papierowym.
Podawaj z sosem i kwaskowatym granatem.
Smacznego!
Tymi słowami zaczyna się książka mojej Mamy. Uważam, że doskonale pasują one również do mojej historii. Kiedy poszłam do szkoły, od rówieśników odróżniał mnie wyraźnie niższy wzrost i bardzo szczupła sylwetka.
Czytaj więcej
[instagram-feed]
Odkąd rozpoczęłam eksperymenty nad stworzeniem czegoś, co mogłabym jeść nie obawiając się glutenu, gotowanie i pieczenie stało się moją wielką pasją i pozytywną „obsesją”. Pomyślnie udało mi się przebrnąć przez wiele niepowodzeń. Moim udziałem był też niejeden mniejszy czy większy sukces. Wszystko to sprawiło, że dziś w pełni mogę cieszyć się przebywaniem w kuchni i dzieleniem się moimi osiągnięciami z innymi. Jestem szczęśliwą autorką książki, traktującą publikowanie na blogu jak pracę zawodową, dla której wstaję każdego ranka. Moja kuchnia to miejsce bezglutenowe i wegetariańskie oraz coraz częściej zupełnie bezmleczne. Serdecznie zapraszam!
Copyright © Natchniona.pl 2018. Wszystkie prawa zastrzeżone.