Wraz z modą na wszelakie diety, restauracje otwierają się i zamykają. Obiecujące pozycje w menu okazują się często bardzo rozczarowujące, a początkowy zapał właścicieli zderza się z rzeczywistością. Znika energia, radość i chęć do wprowadzania nowego. Choć pojawia się coraz więcej miejsc gdzie można zjeść, wypić i porozmawiać, coraz trudniej wybrać to, które nie będzie kolejnym rozczarowaniem.
Kiedy planuję jakikolwiek dłuższy wypad, odruchowo zastanawiam się gdzie i co dobrego uda mi się zjeść. Uwielbiam wyszukiwać perełki, o których nie można zapomnieć jeszcze długo po wizycie, a potem odwiedzać miejsce ponownie i utwierdzać się w przekonaniu, że warto było. Wiedząc, że przez weekend zabawimy w stolicy, zajrzałam na stronę Menu Bez Glutenu i wytypowałam kilka miejsc. Ostatecznie zabrałam towarzyszy do Tel Aviv. Od progu przysłowiowy kamień spadł mi z serca. To lokal gdzie króluje luźna atmosfera, falafele i rytmiczna, izraelska muzyka.
Tel Aviv to nie tylko bezglutenowe menu. Możecie tu zjeść wegetariańsko i wegańsko w naprawdę atrakcyjnym wydaniu. Jako, że wybraliśmy się w składzie pięcioosobowym, dokonaliśmy zupełnego przekroju karty dań. Były więc falafele, burger, curry, tofu w pysznym sosie, sałatka, lemoniady i gorące napary.
Ucztę rozpoczęliśmy od pieczywa maczanego w zestawie sześciu rodzajów hummusu. To co bardzo mile mnie zaskoczyło, to fakt, że świeże bułeczki kukurydziane dostarczane są z piekarni Margita, a nie wyciągane z paczki! Do przystawki dołączone są talerzyki. Nałóż sobie porcję past by nie wymieniać się okruszkami z glutenowymi przyjaciółmi.
Każda porcja cudownie sycąca, aromatyczna i przyprawiona z wyczuciem. Wszystko w rozsądnych cenach, podane z uśmiechem i błyskiem w oku. Zgodnie stwierdziliśmy, że do pełni szczęścia brakuje tylko parkietu do tańca w rytm ich genialnej, izraelskiej muzyki, zamarzyliśmy o podróży do Izraela i niewątpliwie wrócimy nie raz!
Tymi słowami zaczyna się książka mojej Mamy. Uważam, że doskonale pasują one również do mojej historii. Kiedy poszłam do szkoły, od rówieśników odróżniał mnie wyraźnie niższy wzrost i bardzo szczupła sylwetka.
Czytaj więcej
[instagram-feed]
Odkąd rozpoczęłam eksperymenty nad stworzeniem czegoś, co mogłabym jeść nie obawiając się glutenu, gotowanie i pieczenie stało się moją wielką pasją i pozytywną „obsesją”. Pomyślnie udało mi się przebrnąć przez wiele niepowodzeń. Moim udziałem był też niejeden mniejszy czy większy sukces. Wszystko to sprawiło, że dziś w pełni mogę cieszyć się przebywaniem w kuchni i dzieleniem się moimi osiągnięciami z innymi. Jestem szczęśliwą autorką książki, traktującą publikowanie na blogu jak pracę zawodową, dla której wstaję każdego ranka. Moja kuchnia to miejsce bezglutenowe i wegetariańskie oraz coraz częściej zupełnie bezmleczne. Serdecznie zapraszam!
Copyright © Natchniona.pl 2018. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Dzięki za polecenie! W ten weekend będę w Stolicy i jak tylko znajdę czas odwiedzę to miejsce!
Witaj to znowu ja, ha, ha. Kuchnia Izraelska jest wspaniala, pamietam kiedys bylam w Tel Avivie w restauracjiii tylko z roznego rodzaju humusami, falafel tez lubie probowalam robic ale jakos mi nie wychodzily, moz emusze troche bardziej popracowac, wspaniale sa karczochy, nie tylko te israelskie korzenie ale i te cale kwiaty. Pamietam jadlam kiedys salatke z podsmazanych cieplych cukinii i roznego rodzaju pestakami i orzechami a i tradycyjny cholent to tez cos wspanialego. POlecam odwiedzic prawdziwy Izrael i tam pooodwiedzac restauracje, tylko prosze sie nie zdziwic ze oprocz napiwku tam sie placi dodatkowo za ochrone w srodku. Pozdrawiam Maria mam 5 letniej Sofii